Bóg objawiony w Chrystusie
07-09-2012Teologia

Przy pierwszym przyjściu Chrystusa ciemność okrywała ziemię, a gęsty mrok narody. Wydawało się, że światłość i prawda odeszły spomiędzy ludzi, a Szatan wydawał się panować z bezdyskusyjną mocą. Istniały przeciwne sekty, a wśród tych, którzy twierdzili, że są sługami Bożymi okazywane były miłość do tego, by przewodzić oraz spór o władzę i stanowisko. Dusze pragnące światłości pełne były zakłopotania i smutku. Wielu wzdychało: „Co jest prawdą?”. Dominowała niewiedza, lecz wielu poszukiwało czegoś lepszego, szukało światła, które oświetliłoby moralną ciemność świata. Pragnęli poznania żywego Boga, jakiegoś zapewnienia, że jest życie poza grobem.

Poza żydowskim narodem byli ludzie, którzy prorokowali, że przyjdzie natchniony nauczyciel, by nauczyć ich prawdy. Wśród Żydów byli tacy, którzy nie splamili swej prawości, którzy z gorliwym oczekiwaniem czytali pewne słowo prorockie, które wskazywało na przyjście Odkupiciela. Radowali się obietnicą, którą Bóg złożył Swemu słudze Mojżeszowi: „Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty. Włożę moje słowa w jego usta i będzie mówił do nich wszystko, co mu rozkażę. Jeśli więc kto nie usłucha moich słów, które on mówić będzie w moim imieniu, to Ja będę tego dochodził na nim.”

Ponownie czytali o tym, że Pan ma Go namaścić, by głosił dobrą nowinę ubogim, opatrzył tych, których serca są złamane, ogłosił pojmanym wyzwolenie, a jeńcom otworzenie ciemnicy, ogłosił miłościwy rok Pana. Czytali o tym, że ustali On sąd na ziemi, że wyspy oczekiwać będą Jego prawa, że narody przyjdą do Jego światłości, a królowie do blasku Jego wschodu.

Chrystus przyszedł dokładnie tak, jak przepowiedziało to proroctwo. On był „drogą i prawdą, i życiem”, a promienie Słońca Sprawiedliwości rozwiały moralną ciemność tak, że ludzie prawego serca mogli ujrzeć prawdę. Brak zewnętrznej wystawności i światowej okazałości wywoływał ze strony ludzi uwagi pełne dezaprobaty. Z każdej strony spotykało Go niedowierzanie i krytyka. Chrystus sam wybrał ludzkie warunki Swego życia. Wybrał najniższe miejsce w społeczeństwie. Był On Majestatem niebios i wiedział, że świat zniósłby sprawowanie nad sobą władzy za pomocą przepychu, oddając wszystko za jego wystawność i okazałość; lecz Jezus uczcił tych, na których świat spoglądał z pogardą. Miejsce gdzie urodził się Chrystus było pozbawione wygód, nie mówiąc o bogactwach i luksusie. Całe Jego życie na tym świecie przebiegało zgodnie ze skromnym domem Jego wczesnego doświadczenia.

Zbawiciel świata zaplanował, że żaden urok, który ma ziemski charakter nie będzie przyciągał ludzi na Jego stronę. Jedynie światło i piękno niebiańskiej prawdy mają być siłą przyciągającą. Nie przyjmie On zewnętrznej chwały, światowej czci, które przyciągają uwagę ludzi. Uczynił siebie dostępnym dla wszystkich, nauczając czystych, wzniosłych zasad prawdy, jako czegoś, co jedynie jest warte ich uwagi. Lecz chociaż był tak skromnie urodzony, tak skromny w życiu, to Bóg nie pozostawił Go bez świadectwa. Księstwa niebios składały Mu hołd. Cuda na niebie w górze i znaki na ziemi w dole potwierdzały Jego moc oraz majestat. Przy Jego chrzcie, do uszu ludzi dotarł głos z nieba, oświadczając: „Ten jest Syn mój umiłowany, w którym mam upodobanie.” Otoczyła Go jasna chwała Boża w kształcie gołębicy z wypolerowanego złota. Jan oświadczył: „Tenci był tą prawdziwą światłością, która oświeca każdego człowieka, przychodzącego na świat. Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał. Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.”

Chrystus przyszedł, by przedstawić Ojca. Dostrzegamy w Nim obraz niewidzialnego Boga. Odział Swą boskość człowieczeństwem i przyszedł na świat po to, aby błędne poglądy, które Szatan tworzył w umysłach ludzi, odnośnie charakteru Boga, mogły zostać usunięte. Nie moglibyśmy oglądać w Chrystusie odsłoniętej chwały Bożej i żyć; lecz ponieważ przyszedł On w odzieniu człowieczeństwa, możemy przybliżyć się do naszego Odkupiciela. Jesteśmy wezwani do tego, by oglądać Pana, naszego Ojca, w osobie Jego Syna. Chrystus przyszedł w cielesnej szacie, ze Swą chwałą przyćmioną człowieczeństwem po to, by zgubiony człowiek mógł porozumiewać się z Nim i żyć. Poprzez Chrystusa możemy nieco zrozumieć Tego, który jest wspaniały w świętości. Jezus jest tajemniczą drabiną, dzięki której możemy wspiąć się, by oglądać chwałę nieskończonego Boga. Poprzez wiarę dostrzegamy Chrystusa stojącego pomiędzy człowieczeństwem i boskością, łączącego Boga i człowieka, ziemię i niebo.

Chrystus przyszedł, by zbawić upadłego człowieka, a Szatan spotkał się z Nim na polu walki w najdzikszym gniewie; ponieważ wróg wiedział, że gdy do ludzkiej słabości zostanie dodana boska siła, człowiek jest uzbrojony w moc i mądrość, i może wyłamać się z niewoli, w której on go związał. Szatan dążył do tego, by przechwycić każdy promień światła od tronu Bożego. Dążył do tego, by rzucić swój cień w poprzek ziemi tak, aby ludzie mogli utracić prawdziwe poglądy na temat charakteru Boga, i aby poznanie Boga mogło wyginąć z ziemi. On sprawił, że prawda mająca żywotne znaczenie została tak pomieszana z błędem, że utraciła swe znaczenie. Prawo Jahwe zostało obciążone niepotrzebnymi wymogami i tradycjami, a Bóg był przedstawiany jako surowy, wymagający, mściwy i samowolny. Był przedstawiany jako Ten, który czerpie przyjemność z cierpień Swoich stworzeń. Właśnie te cechy, które należały do charakteru Szatana, zły przedstawił jako coś, co należało do charakteru Boga. Jezus przyszedł, aby nauczyć ludzi o Ojcu, aby właściwie przedstawić Go upadłym ziemskim dzieciom. Aniołowie nie mogli w pełni przedstawić charakteru Boga, lecz Chrystus, który był żywym uosobieniem Boga, nie mógł nie wypełnić tego dzieła. Jedynym sposobem w jaki mógł On wyprowadzić ludzi z błędu, było uczynienie siebie widocznym i znanym dla ich oczu. Po to, aby ludzie mogli otrzymać zbawienie przyszedł On wprost do człowieka, i stał się uczestnikiem jego natury.

Ojciec został objawiony w Chrystusie jako całkowicie inna istota od tej, którą Szatan przedstawiał. Chrystus powiedział: „Nikt nie zna Ojca, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić.” Miłość Jezusa wyrażona wobec upadłej rasy w Jego życiu, pełnym samozaparcia i cierpień, jest objawieniem miłości Ojca do grzesznego, upadłego świata. Chrystus zniósł hańbę, smutek i śmierć za tych, którzy wzgardzili Jego miłością i podeptali Jego miłosierdzie. Spłacił dług, powstały w wyniku przestępstwa człowieka, Swą własną drogocenną krwią na krzyżu Kalwarii. Ludzie z jego własnego narodu, przywódcy ludu, byli tak usidleni zwiedzeniami Szatana, że plan odkupienia upadłej rasy wydawał się ich umysłom niejasny i niewytłumaczalny.

Człowiek był dziełem Boga, uczynionym na Jego podobieństwo, obdarzonym talentami i nadającym się do wysokiego przeznaczenia. Jednak Szatan działał, aby zatrzeć boski obraz i wycisnąć w naturze człowieka swój własny, zamiast obrazu Bożego. Jezus był łaskawy uniżyć samego siebie, przyjąć ludzką naturę i poprzez zjednoczenie boskości z człowieczeństwem, zaproponował podnieść człowieka na skali moralnej wartości. Całe niebo zostało wylane w darze umiłowanego Syna Bożego. Poprzez wiarę w Niego grzesznik może być usprawiedliwiony, a mimo to Bóg może być sprawiedliwym w usprawiedliwieniu grzesznika; ponieważ Chrystus stał się przebłaganiem za grzechy pokutującej duszy. Jedyny plan jaki mógł zostać obmyślony dla zbawienia ludzkiej rasy, to był ten, który wzywał do wcielenia, upokorzenia i ukrzyżowania Syna Bożego, Majestatu niebios. Po tym, gdy obmyślony został plan zbawienia, Szatan nie mógł mieć żadnej podstawy, na której mógłby oprzeć swą sugestię, że ze względu na to, iż Bóg jest tak wielki, nie może wcale troszczyć się o tak mało znaczące stworzenie jakim jest człowiek. Odkupienie człowieka jest wspaniałym tematem, a miłość objawiona do upadłej rasy poprzez plan zbawienia, może zostać oceniona jedynie przez krzyż Kalwarii. Głębi tej miłości nie mogą zgłębić nawet aniołowie. To, że Bóg mógł zgodzić się na to, by stać się ciałem i zamieszkać wśród upadłych istot, po to, by podnieść je z ich bezradności i rozpaczy, jest niezgłębioną tajemnicą. Ten, którego królestwo jest królestwem wiecznym, którego panowanie trwa poprzez wszystkie pokolenia, uczynił siebie samego grzechem za nas, aby mógł podnieść wszystkich, którzy są złamani i dać życie tym, którzy gotowi są zginąć.

Och, żeby tak ludzie mogli otworzyć swe umysły, by poznać Boga takiego, jakim jest On objawiony w Swoim Synu! Z ust Jezusa wychodziła prawda nieskażona ludzką filozofią. Jego słowa pochodziły z nieba, takie jakich nigdy nie wypowiedziały śmiertelne usta, ani nigdy nie słyszały śmiertelne uszy. Jego serce było ołtarzem, na którym płonęły płomienie nieskończonej miłości. Dobroć, miłosierdzie i miłość były osadzone na tronie w piersi Syna Bożego. On wzniósł Swój przybytek w pośrodku naszego ludzkiego obozowiska, rozbił Swój namiot obok namiotów ludzi, po to, aby mógł zamieszkać wśród nich i zapoznać ich ze Swym boskim charakterem oraz miłością. Nikt nie mógł kochać Chrystusa i oddawać Mu czci, nie służąc i nie czcząc jednocześnie wiecznego Boga. Ci, którzy mieli zrozumienie charakteru i misji Chrystusa, pełni byli czci i szacunku, gdy spoglądali na Niego i czuli się tak, jakby patrzyli na świątynię żywego Boga. Słudzy zostali wysłani, by pojmać Syna Bożego, po to, by świątynia, w której ukryty był Bóg, mogła zostać zniszczona. Jednak gdy przybliżyli się i słuchali słów boskiej mądrości, które padały z Jego ust, byli urzeczeni, a moc i wspaniałość Jego nauki tak wypełniła ich serca oraz umysły, że zapomnieli po co zostali wysłani. Chrystus objawił się ich duszom. Boskość przebłyskiwała poprzez człowieczeństwo i powrócili tak wypełnieni tą jedną myślą, tak urzeczeni pojęciami, które przedstawiał, że gdy przywódcy Izraela zapytali: „Dlaczego nie przyprowadziliście go?”, odpowiedzieli: „Nigdy jeszcze człowiek tak nie przemawiał, jak ten człowiek mówi.” Ujrzeli oni to, czego kapłani i przywódcy nie chcieli zobaczyć – człowieczeństwo przepełnione światłością i chwałą boskości. Ci, którzy chcieliby oglądać tę chwałę, zostaliby pociągnięci do miłości Jezusa i miłości Ojca, którego On reprezentował. Chrystus wywyższył charakter Boga, przypisując Mu chwałę i powierzając Mu cały cel Swej własnej misji na ziemi – wyprowadzenie ludzi z błędu poprzez objawienie Boga. W Chrystusie ustawione były przed ludźmi ojcowska łaska i niezrównane doskonałości Ojca. W Swej modlitwie, tuż przed Swym ukrzyżowaniem, oświadczył: „Objawiłem imię twoje.” „Ja cię uwielbiłem na ziemi; dokonałem dzieła, które mi zleciłeś, abym je wykonał.” Gdy osiągnięty został cel Jego misji – objawienie Boga światu – Syn Boży ogłosił, że Jego dzieło zostało wykonane i że charakter Ojca został objawiony ludziom.

E.G. White, „Sings of Times” 20. 01.1890

0