ZERWANIE LUTRA Z RZYMEM
25-02-2017Teologia
Rzym tracił czcicieli i dary,  a miejsce pielgrzymów adorujących święte relikwie zajęli żądni prawdziwej wiedzy studenci, licznie przybywający do Wittenbergi. Prace Lutra wszędzie wzbudzały  zainteresowanie  Pismem  Świętym  i  nie  tylko z Niemiec, ale także z innych krajów napływali studenci na uniwersytet, gdzie reformator wykładał. Młodzieńcy, którzy po raz pierwszy zbliżali się do Wittenbergi „podnosili ręce ku niebu chwaląc Boga, że tak jak kiedyś na Syjonie, tak teraz tutaj zapalił światło prawdy, które dociera do najbardziej odległych krajów świata” (tamże, IV,   10).
W tym czasie Luter tylko częściowo porzucił błędy papiestwa. Gdy jednak porównywał Słowo Boże z papieskimi dekretami, napełniało go zdziwienie.
„Studiuję dekrety papieskie — pisał — i nie wiem, czy sam papież jest antychrystem, czy też jego apostołem, bowiem Chrystus jest w tych dokumentach przedstawiony w fałszywym świetle i zaiste powtórnie ukrzyżowany” (tamże, V, 1). Luter nadal jednak był zwolennikiem Kościoła rzymskiego i nie myślał o odłączeniu się od  niego.
Pisma i nauki reformatora dotarły do wszystkich narodów chrześcijańskich. Reformacja rozprzestrzeniła się  w  Szwajcarii, Hiszpanii i  Polsce.  W Anglii przyjęto jego nauki jako słowa życia. Prawda przedostała się także do Belgii i Włoch. Tysiące ludzi budziło się ze śmiertelnej śpiączki do radości i nadziei życia pełnego wiary.
Rzym coraz bardziej denerwował się z powodu ataków Lutra. Niektórzy fanatyczni przeciwnicy, a wśród nich także doktorzy uniwersytetów, stwierdzi- li, że ten, kto zabije Lutra, nie popełni grzechu. Pewnego dnia do reformatora zbliżył się jakiś nieznany osobnik, mający pod płaszczem ukryty pistolet i zapytał Lutra, dlaczego idzie sam. „Jestem w ręku Boga — odpowiedział Luter.
— On jest moją siłą i tarczą. Cóż mi może uczynić człowiek?” (tamże, V, 2). Słysząc te słowa napastnik zbladł i uciekł, jakby spotkał samego anioła z nieba.
Rzym zdecydował, że Luter musi umrzeć, lecz Bóg ochraniał reformatora. Jego nauki docierały wszędzie: „do chat i klasztorów, do zamków rycerskich, uniwersytetów i pałaców królewskich”, wszędzie pojawiali się szlachetni ludzie, aby poprzeć wysiłki reformatora (tamże, VI,  2).
W tym czasie Luter czytając dzieła Husa, odkrył w nich, że wielka praw- da o usprawiedliwieniu z wiary, której on starał się nauczać, była już wcześniej głoszona przez jego czeskiego poprzednika. „My wszyscy — pisał — Paweł, Augustyn i ja sam byliśmy husytami nie wiedząc nawet o tym”. „Za- pewne Bóg nawiedzi ten świat za to, że prawda była głoszona już ponad sto lat temu i została spalona” (Wylie, VI,   1).
W wezwaniu do cesarza i szlachty niemieckiej o polepszenie chrześcijańskiego życia, Luter tak pisał o papieżu: „To straszne, że człowiek, który sam nazywa się zastępcą Chrystusa, postępuje jak władca świecki, z wystawnością, której żaden król ani cesarz nie może dorównać.
Czy żyje on jak biedny Jezus lub pokorny Piotr? Mówią, że jest panem tego świata, ale Chrystus, którego namiestnikiem papież się mieni, powiedział: »Królestwo moje nie jest z tego świata«. Czy zatem władza namiestnika może być większa od władzy zwierzchnika?”  (D’Aubigné,  VI, 3).
Wypowiadając się na temat uniwersytetów Luter stwierdził: „Obawiam się, że nasze uczelnie staną się bramami piekła, o ile nie będą w nich wykładać Pisma Świętego i wpajać jego nauk do serca młodzieży. Nie radzę nikomu posyłać swych dzieci tam, gdzie nie króluje, Pismo Święte. Każda taka instytucja, gdzie się nie studiuje Słowa Bożego, musi ulec zepsuciu” (tamże, VI, 3). Wezwanie to lotem błyskawicy obiegło całe Niemcy i wywarło duże wrażenie na ludziach. Wrogowie Lutra, pałający chęcią zemsty, nalegali, aby papież podjął zdecydowane kroki przeciwko reformatorowi. Zarządzono więc, że nauki Lutra mają być natychmiast potępione. Reformatorowi i jego zwolennikom dano sześćdziesiąt dni do namysłu, a po tym czasie, w razie nieodwołania głoszonych poglądów, postanowiono wykluczyć ich z   Kościoła.
Był to poważny cios dla reformacji. Przez całe wieki groźba klątwy kościelnej napawała strachem wszystkich monarchów, a potężne państwa doprowadzała do nędzy i ruiny. Wszyscy ci, na których zaciążyła klątwa, byli dla innych przedmiotem strachu, nie wolno było z nimi obcować, a należało traktować ich jako banitów; ścigano ich tak długo, dopóki nie poginęli. Luter zdawał sobie sprawę z nadciągającej burzy, lecz stał niezachwianie, ufając, że Chrystus będzie dla niego pomocą i obroną. Z wiarą i odwagą męczennika pisał: „Nie wiem, co ma się stać, nie zabiegam o to, aby wiedzieć (…). Niech cios spadnie gdzie chce, nie obawiam się. Żaden liść nie spada bez woli Ojca; o ileż bardziej dba On o nas! Łatwo jest umierać dla Słowa, bowiem Słowo, które ciałem się stało, samo za nas zmarło. Jeśli umieramy z Nim, będziemy razem z Nim żyć, a przechodząc to, co On przeszedł przed nami, znajdziemy się tam, gdzie On jest i będziemy mieszkać z Nim na wieki” (tamże, VI; 9).
Gdy  bulla  papieska  dosięgła  Lutra,  napisał  on:  „Gardzę  nią   i atakuję, gdyż jest niezbożna i fałszywa (…) sam Chrystus jest w niej potępiony (…). Cieszę się jednak, że muszę doznawać takiego zła dla najlepszej sprawy. Już teraz czuję o wiele więcej wolności w sercu, bowiem wreszcie wiem, że papież jest antychrystem, a jego tron tronem samego szatana” (D’Au- bigné, VI, 9).
Wyrok Rzymu nie pozostał jednak bez skutku. Więzienia, tortury       i miecze stały się narzędziem dla wymuszenia posłuszeństwa. Słabi i zabobonni drżeli na myśl o wyroku papieża. Chociaż ogólnie ujmowano się za Lutrem, wielu zbytnio ceniło swe życie, aby je narazić dla reformacji. Wszystko zdawało się wskazywać na bliski koniec dzieła  reformacji.
Strona 8 z 9 1 2 3 4 5 6 7 8 9
0