Chrześcijański Charakter
31-05-2014Relacje

Słowo Boże nie tylko przytacza wielkie zasady prawdy i obowiązku, które powinny rządzić naszym życiem, lecz także dla naszej zachęty przedstawia historię wielu tych, którzy zademonstrowali te zasady. Ludzie „tymże biedom poddani jako i my”, walczyli z pokusą i zwyciężyli w sile Wszechmocnego Pomocnika. Wśród trudności większych niż te, do sprostania którym my zostaliśmy wezwani, ludzie byli wierni obowiązkowi i Bogu.

Poza jedynym doskonałym Wzorem, na świętych stronicach nie został opisany ani jeden charakter bardziej godny naśladowania niż charakter proroka Daniela. Będąc w młodości wystawionym na wszelkie powaby królewskiego dworu, stał się on człowiekiem o nieugiętej prawości i żarliwym w oddaniu dla Boga. Narażony był na zaciekłe pokusy Szatana, lecz jego charakter nie był chwiejny, ani jego postępowanie nie było zmienne. Był nieugięty tam, gdzie wielu by uległo, był wierny tam, gdzie oni byliby niewierni, był silny tam, gdzie oni byliby słabi. Daniel był wzniosłym cedrem Libanu. Anioł Pana zwrócił się do tego wiernego proroka: „O, mężu miły, modlitwa twoja została wysłuchana.” Żeby tak wiara, prawość i oddanie proroka Daniela mogły mieszkać w sercach ludu Bożego dzisiaj. Nigdy te szlachetne cechy nie były bardziej potrzebne w świecie niż obecnie. Nigdy nie było większej potrzeby ludzi, którzy staliby stanowczo i nieustraszenie za Bogiem i dobrem.

W zapisach o tych, którzy służyli i cierpieli dla imienia Jezusa, nie ma imienia, które lśni jaśniejszym bądź czystszym blaskiem niż imię Pawła, apostoła pogan. Miłość Jezusa żarząca się w jego sercu uczyniła go bezinteresownym, wyrzekającym się samego siebie. Widział on zmartwychwstałego Chrystusa i obraz Zbawiciela został wyciśnięty na jego duszy oraz promieniował w jego życiu. Z wiarą, odwagą i hartem ducha, niezniechęcony niebezpieczeństwem ani powstrzymany przeszkodami, podążał swą drogą od kraju do kraju, by rozpowszechniać wiedzę o krzyżu. Gdy został wezwany do tego, by stanąć przed trybunałem Nerona, a jego bracia go opuścili, był z początku niemal przerażony. Potem nabrał odwagi, gdy patrzył w górę w kierunku Źródła siły. Chociaż ludzka pomoc opuściła go, oświadcza: „Pan stał przy mnie i dodał mi sił.” Umieścił swą rękę w ręce Jezusa i nieustraszenie poszedł naprzód na męczeńską śmierć.

Takie szlachetne charaktery były i takie szlachetne charaktery będą. Nikt nie może ich ukryć, nikt nie musi ich źle interpretować. Są oni żywymi listami, znanymi i czytanymi przez wszystkich ludzi. Poprzez piękno prawdziwej dobroci promieniującej w życiu tych wybranych ludzi, inni są oczarowani i napełnieni pragnieniem naśladowania ich. Wszyscy, którzy dążą do tego, by osiągnąć biblijny standard, będą pobudzali także innych, aby podążali naprzód ku wyższym osiągnięciom. Ten, kogo Bóg naucza będzie ożywiał innych poprzez swe żarliwe, aktywne wysiłki dla chwały Chrystusa i swą dozgonną miłość dla dusz. W innym najbardziej widoczna będzie podobna do Chrystusa cichość i łagodność ducha. Inny będzie wywierał wpływ na wielu poprzez swą żarliwą miłość, swą braterską życzliwość i chrześcijańską uprzejmość. Jeszcze inny objawi taką pokorę i złamanie serca, które doprowadzą dumnych i upartych do samoponiżenia.

Czy wyznający naśladowcy Chrystusa demonstrują w ten sposób zasady swej wiary? Gdzie są głębokie, żywe, święte doświadczenia, które mieli zwyczaj opowiadać mężowie Boży? Czy standard chrześcijaństwa został obniżony tak, by odpowiadał obecnemu odstępczemu stanowi wyznającego ludu Bożego? Nie, ten standard pozostaje dokładnie tam, gdzie Bóg go umieścił. Od świętych mężów minionych wieków wymagano porzucenia wszystkiego dla Chrystusa, pielęgnowania Jego ducha i naśladowania Jego przykładu. Obecnie nie zostanie zaakceptowane nic mniejszego niż to.

Chrześcijanin będzie zaczynał i kończył dzień z Bogiem. Jego mowa nie będzie frywolna i bezcelowa. On nie oddaje się pustym żartom ani złośliwym plotkom. W jego sercu rządzi pokój Boży. Moc boskiej łaski wzmacnia każdy szlachetny charakter, łagodzi każdą ostrą cechę. W jego życiu i charakterze widoczna jest ta nieugięta, nieustraszona zasada, do której światowość nie ośmiela się wtrącać. Tacy ludzie są rozpoznawani przez świat jako naśladowcy Chrystusa. Oni uczyli się od Niego. Słońce Sprawiedliwości lśni w sercu i rozjaśnia oblicze. Każda zdolność jest wzmacniana, rozwijana przez wpływ boskiej łaski. Tacy chrześcijanie mają doświadczenie, które ma pewną wartość.

To brak osobistej religii, codziennego, żywego doświadczenia w sprawach Bożych, wywołuje taką oziębłość i odrętwienie w kościele. Cieszyliśmy się wielkim światłem i wieloma przywilejami. Czy odwrócimy się od tych wszystkich błogosławieństw i poświęcimy szczególny, święty charakter, który powinien odróżniać nas jako dzieci Boże? Jeśli w ten sposób zlekceważymy miłosierdzie Boże, wówczas sądy wydane przeciwko Kafarnaum z pewnością spadną na nas. Nasza kara będzie cięższa niż gdybyśmy nie cieszyli się tak wielkim światłem. W ten sposób ostrzeżenia, nagany i rady, które gdyby zostały przyjęte i przestrzegane przyniosłyby nam nieopisane błogosławieństwa, stają się przekleństwem, jeśli zostają odrzucone.

Pan rozkazał jednemu ze Swych starożytnych sług: „Nie wstawiaj się za tym ludem i nie zanoś za nim błagania ani modlitwy, i nie nalegaj na mnie, gdyż cię nie wysłucham!” Prorok w ten sposób opisuje grzechy, które wywołały to straszne potępienie: „Prorocy prorokują fałszywie, a kapłani nauczają według własnego widzimisię; mój zaś lud kocha się w tym. Lecz co poczniecie, gdy to się skończy?” „Od najmłodszego do najstarszego wszyscy oni myślą o wyzysku; zarówno prorok jak i kapłan – wszyscy popełniają oszustwo. I leczą ranę córki mojego ludu powierzchownie, mówiąc: Pokój! Pokój! Choć nie ma pokoju.”
Apostoł oświadcza, że ten stan rzeczy znajdzie swój odpowiednik w ostatnich dniach. Wielu ma formę pobożności, lecz w swym codziennym życiu zapierają się jej mocy. Przestali sobie uświadamiać swoje grzechy lub niepokoić się swoim stanem. Mówią w swoich sercach: „Kościół się rozwija. Pokój i duchowa pomyślność są pośród jego granic.” Słowa proroka mogą z powodzeniem zostać zastosowane do tych oszukujących samych siebie: „A jako oni sobie obrali drogi swoje, i w obrzydliwościach swoich kochała się dusza ich. Tak i Ja obiorę za wynalazki ich, a to, czego się boją, przywiodę na nich.”

Cielesny umysł jest wrogi Bogu. Nikt z nas nie może kochać i zachowywać Jego przykazań, możemy to zrobić jedynie wtedy, gdy zaprzemy się samych siebie i weźmiemy na siebie jarzmo Chrystusa. Boska prawda nigdy nie była w harmonii z tradycjami i zwyczajami świata, ona nigdy nie odpowiadała ich opiniom. Sam Chrystus nie otrzymał czci od ludzi. Był cichy i pokornego serca oraz wyzbył się dobrego imienia. Jego prosty ubiór i skromne maniery stały w tak wyraźnym kontraście do wystawności, zarozumiałości i próżnego pokazywania się faryzeuszy, że nie przyjęli go. Wszyscy byli świadkami objawienia boskiej mocy, lecz niewielu widziało w Chrystusie, pośród jego cierpień i poniżenia, Zbawiciela świata.

W obecnych dniach forma pobożności jest popularna, nawet w świecie. Wyznawanie chrześcijaństwa kosztuje niewiele. Lecz ci, którzy naśladują Jezusa muszą iść tą samą ścieżką samozaparcia i niesienia krzyża, którą stąpał Mistrz. Mogą oni być nisko cenieni przez świat, lecz są uczczeni przez Boga.

Nie ma silniejszego zwiedzenia, które mogłoby zawładnąć ludzkim umysłem, niż to, które sprawia, że ludzie wierzą, że znajdują się na właściwym fundamencie, i że Bóg akceptuje ich uczynki, podczas gdy grzeszą przeciwko Niemu. Po umieszczeniu w piecu ognistym, by zostało wypróbowane przez wielkiego Folusznika, wiele z tego, co było uznawane za piękne złoto zostanie strawione jako żużel. Czy Chrystus może powiedzieć o swoich wyznających naśladowcach: To jest mój szczególny lud, oddałem za nich samego siebie, aby odkupić ich od wszelkiej nieprawości, aby rozgłaszali moją chwałę, Tego, który powołał ich z ciemności do cudownej swojej światłości. Czy Pan nie powie raczej: Jakąż nierządnicą stało się to piękne miasto, a dom Mojego Ojca targowiskiem. Z powodu waszej niewiary, nie mogę dokonać wśród was wielu potężnych dzieł.

Nie mamy nazywać grzechu sprawiedliwością ani sprawiedliwości grzechem. Podczas gdy zawsze powinniśmy objawiać litość i współczucie dla błądzących, powinniśmy być również rządzeni przez uświęcony osąd i bojaźń Bożą. W swoim przesadnym współczuciu dla grzesznika wielu uczy się usprawiedliwiać grzech. Najbardziej zatwardziali przestępcy w naszym kraju znajdują mnóstwo sympatyków. Jest im okazywana szczególna uwaga po prostu dlatego, że ich przestępstwa okryły ich hańbą i naraziły ich na karę prawa. Uważa się, że cnotą jest zarzucanie płaszczyka miłosierdzia na grzechy, które wprowadzają w błąd i psują tysiące.

Ten sam duch wkracza do kościoła. Jakkolwiek winny mógłby być przestępca, jakkolwiek pożałowania godne skutki jego postępowania, znajdzie on jednak sympatyków. Gdy jest ganiony znajdą się tacy niepoświęceni, którzy będą skłonni pokrzepić go. Poprzez swe niemądre współczucie doprowadzają go do tego, że uważa się za obrażonego i w ten sposób skutecznie zagradzają mu drogę do pokuty i reformy.

Aprobata ludzi – nawet wyznających chrześcijan – nie jest dowodem przychylności Bożej. Chrześcijańskie doświadczenie tysięcy jest mierzone przez standard tych, którzy wyznają, że kochają prawdę i są sługami Chrystusa, lecz którzy służą Szatanowi. W swej ślepocie i samozadowoleniu wielu mówi: „Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję,” podczas gdy Chrystus oświadcza, że są oni ubodzy i nędzni, ślepi i nadzy. Do takich skierowane jest uroczyste napomnienie: „Radzę ci, abyś nabył u mnie złota w ogniu wypróbowanego, abyś się wzbogacił i abyś przyodział szaty białe, aby nie wystąpiła na jaw haniebna nagość twoja, oraz maści, by nią namaścić oczy twoje, abyś przejrzał.”

Każdy kto wkroczy do królestwa Bożego zostanie w końcu wypróbowany. Okaże się wtedy czy pragniemy poznać i czynić wolę Bożą czy też jedynie zadowolić samych siebie. Gdy zostaniemy wezwani do porzucenia wszystkiego dla Chrystusa, kto zniesie próbę? Wielu kierowało się swoim własnym rozumem i zaspokajało pragnienia swego własnego serca. Skarby boskiej łaski i miłości nie przeważyły powabów i uroków świata. Wybrali oni raczej zadowalanie samych siebie niż Chrystusa i Jego łaskę za cenę samozaparcia i poświęcenia samych siebie.

Sprawa Boża dzisiaj woła o ludzi – ludzi ze zdolnością pojmowania i chrześcijańskim doświadczeniem – ludzi, którzy są wierni Bogu i dobru Jego dzieła. Moi bracia i siostry w prawdzie, znam niebezpieczeństwa, które was otaczają. Badajcie Pisma, badajcie wasze własne serca, rozmyślajcie, módlcie się, aż uświadomicie sobie, poprzez żywe przekonanie, wasz prawdziwy stan, aż ujrzycie niebezpieczeństwo, które wam zagraża. Nie spocznijcie nigdy, dopóki nie poznacie poza wszelkim sporem, że zostaliście przemienieni przez ducha Chrystusowego, aż będziecie mieli wyraźny dowód tego, że zostaliście na nowo narodzeni. Nigdy nie spocznijcie dopóki nie poznacie, że Chrystus mieszka w was. Daremna będzie wasza nadzieja na to, że spotkacie się z Bożą aprobatą, dopóki nie osiągniecie biblijnego standardu.

E.G. White, „Review and Herald”, 7.11.1882

0